czwartek, 20 grudnia 2012

Yule.



Miało różne nazwy to celtyckie święto pokoju, m.in. Alban Arthuan, które uważano za najważniejsze święto w celtyckim roku- Noc Matki . Przesilenie zimowe przypadające w tę noc sprzyja przepowiedniom, bo jego mottem jest nadzieja. Szczególnie skuteczne są robione dziś rytuały ochronne związane z żywiołem Ziemi.

Oto przykład prostego rytuału ochronnego: Zapal świecę w intencji ochrony Ciebie, Twojego życia i miejsca, gdzie mieszkasz. Usiądź tak, byś czuł oparcie za plecami i podłoże pod stopami. Ugruntuj swoje połaczenie z Ziemią. Następnie wyobraź sobie, jak podmuch wiatru zdmuchuje kurz z Twojej aury, wymiata go z domu, następnie, że deszcze opłukuje Cię i jego strugi, opływając Twój dom, także go oczyszczają. Teraz spójrz na światło świecy i powiedz: Światło świecy otacza mnie blaskiem, przepędza duchy ciemności, napełnia moje serce ufnością i obdarza moją duszę jasnością. Rozkoszuj się poczuciem bezpieczeństwa i czerp z niego siłę. Nie musisz kończyć rytuału. Pozostań w nim, a świeca niech się dopali.

Można też gałązką świerku symbolicznie wymieść problemy za próg domu. Najlepiej ze wschodu na zachód.





piątek, 14 grudnia 2012

Pomoc dla zwierzaka.

Kiedy Twój zwierzak choruje, możesz go wspomóc modlitwą:

UZDRAWIANIE ZWIERZĘCIA
Niebiańscy uzdrowiciele, kocham ....(wstaw imię) z całego serca. Proszę połączcie się z moją miłością i ześlijcie ją na... Najdroższa Aine proszę otocz moje zwierzątko swą jasną, srebrzystą energią pokoju i szczęścia. Najdroższy Rafaelu, proszę otocz moje zwierzątko swą szmaragdową, czystą energią zdrowia i dobrej kondycji. Najdroższa Dano, proszę ześlij na organizm mojego pupila harmonię i naturalną witalność. Najdroższy św. Franciszku proszę, porozmawiaj z moim zwierzątkiem i przekaż mi, w jaki sposób mogę przywrócić mu dobre samopoczucie.

Dziękuję Ci Aine.. Rafaelu.. Dano.. św. Franciszku.. za Waszą uzdrowicielską pomoc. Dziękuję za dobre samopoczucie. Dziękuję za dodanie nam otuchy. Oddaję teraz całą sytuację w Wasze ręce i Boga, z wielką wiarą i ufnością.
z: Archaniołowie D.Virtue




czwartek, 13 grudnia 2012

To CHCĘ, aby się stało TERAZ !!!- deklaracja mocy.




Rozkazuję JAM JEST OBECNOŚCIE WE MNIE, KTÓRĄ JESTEM, że od teraz tę chwilę i wszystkie przyszłe doświadczenia życiowe przepełnia radość, pokój, piekno, harmonia i jedność,współczucie, prawda, mądrość, uczciwość, dostatek, bezpieczeństwo i miłość!!!

Rozkazuję, że ograniczające myślokształty, które uwięziły mojego ducha, zostają na zawsze usunięte!!!

Rozkazuję, że od teraz chcę i używam całej mojej świadomości, bo JESTEM nieograniczoną, wielowymiarową istotą ludzką!!!



W chwilach konfrontacji z negatywnymi warunkami postanów:

Siłą boskiej energii pulsującej przez moje serce przywołuję Światło Uniwersum do tej właśnie sytuacji. JAM JEST JEDNYM z wszelkim życiem i wiem, że gdy ja się uwalniam, uwalniam całe życie i stworzenie! Wielki Duchu, Boże Ojcze-Matko, przemień każdy energetyczny elektron, połączony z tą sytuacją w boskie światło. Przemień przyczynę, istotę, oddziaływanie, zapis i wspomnienie tej sytuacji wstecz, aż do pierwotnego boskiego zamiaru.

Proszę moją JAM JEST OBECNOŚĆ i JAM JEST OBECNOŚĆ każdej zaangażowanej istoty, jak również JAM JEST OBECNOŚĆcałej ludzkości, aby objęły pełną komendę nad myślami, słowami, działaniami i uczuciami. Wznieś nas ku prawdzie jedności i poważania wszelkiego życia. Prowadź nas i kieruj nami, abyśmy rozpoznali wszystkie błędy na naszej drodze i podjęli konieczne kroki do stworzenia nowej rzeczywistości na bazie boskiej energii i harmonii.

Rozumiem i wiem, że aktywność tego Światła jest boską perfekcją właśnie w tej chwili, w której to mówię. Proszę, aby Światło mogło przybywać przeze mnie i przez całą ludzkość- codziennie, co godzinę i z każdym naszym oddechem. Wiem, że to Światło zawsze zwycięża i wiem, że JAM JEST ŚWIATŁEM !!! I tak jest, moja ukochana OBECNOŚCI JAM JEST.

Z: M.Wimmer "Majowie, Tkacze Czasu, Gracze Uniwersum"

środa, 12 grudnia 2012

Noc czarownic.

Dzień 13 grudnia, w którym Kościół rzymskokatolicki obchodzi uroczystość św. Łucji to w tradycyjnej kulturze całej Europy wyjątkowo groźna magiczna pora. Zaczyna się w wigilię św. Łucji i trwa do północy dnia następnego. Jest czas działania złych mocy, a zwłaszcza czarownic. Jednym z nielicznych europejskich krajów, gdzie ściganie czarownic nie przybrało masowego charakteru, a stosy płonęły sporadycznie, była słynąca wówczas z tolerancji Polska.
W tradycyjnej kulturze uroczystość św. Łucji nie bez powodu była datą szczególną, jako że w kalendarzu juliańskim do 1582 roku przypadała ona 23 grudnia, a więc w sąsiedztwie zimowego przesilenia (21 grudnia) mającego wyjątkowe znaczenie w przedchrześcijańskiej wizji świata. Była to pora umierania słońca. Święta Łucja nieprzypadkowo była  czczona jako święta niosąca światło wiary. Rozpraszająca mroki pogaństwa, patronka ociemniałych, wspomożycielka w chorobach oczu. Samo jej imię Łucja wywodzi się z łacińskiego słowa lux, czyli światło.
W polskiej tradycji ludowej dzień świętej Łucji oraz jego wigilia uważane były za okres szczególnego działania czarownic i wszelkich złych mocy, które harcują wtedy bezkarnie uradowane „umieraniem” słońca – swego pogromcy. Gospodarze pilnowali więc zagród przed wizytą wiedźmy i „podrzuceniem” czarów, modląc się do św. Łucji, by niebieską jasnością odpędziła siły ciemności od ludzkich sadyb.
Każdy dorosły mieszkaniec karpackiej wsi znał szereg zabiegów i zaklęć magicznych, które stosował w miarę potrzeby na własny użytek. Wiedza ta była równie niezbędna, jak wiadomości o uprawie roli, hodowli, prowadzeniu gospodarstwa domowego. Niektórzy, jak bacowie, znachorzy, czarownicy, zajmowali się magią profesjonalne, jedni swoje umiejętności, nierzadko połączone z rzetelną wiedzą np. medyczną, wykorzystywali dla dobra innych, drudzy, według powszechnego mniemania, posługiwali się nimi, aby dokonywać dzieła zniszczenia. Na Podtatrzu, gdzie podstawą bytu była hodowla, za szczególnie groźne uważano czarownice, które szkodziły żywemu inwentarzowi. O ich niecnych praktykach mowa w kronikach parafialnych, relacjach podróżników, wreszcie w aktach sądowych. Wprawdzie pod Tatrami nie płonęły nigdy stosy, ale nie jedną wszeteczną niewiastę w całym majestacie prawa skazano na chłostę, pręgierz, czy tzw. klatkę hańby.
Trudniły się głównie odbieraniem i psuciem mleka krowom, ale także podrzucaniem czarów, które sprowadzały na zagrodę i jej mieszkańców różne nieszczęścia. Uważano, że czarują dla korzyści materialnych, ale przede wszystkim z potrzeby czynienia zła. Rzadko pełniły równocześnie funkcje znachorek, wróżek czy znawczyń magii miłosnej. Istniało powszechne przekonanie, że czarownice mają różnego rodzaju związki z diabłem: to on uczy je czarów, pomaga, obcuje z nimi cieleśnie, a po śmierci porywa wraz z ciałem do piekła.
Porą, która najlepiej nadawała się do zdobywania magicznych przedmiotów i zarazem do podrzucania czarów był właśnie dzień świętej Łucji. Gazdowie przez całą noc z 12 na 13 grudnia i przez cały dzień pilnowali obejścia, a zwłaszcza pomieszczeń dla zwierząt, niczego nikomu nie dawali i nie pożyczali. Podejrzane było też pojawienie się wtedy obcych zwierząt, gdyż czarownice przybierały chętnie postać żaby, kota, rzadziej psa.
Przed wizytą czarownic zabezpieczano zagrodę różnymi sposobami. Przy drzwiach i oknach umieszczano rośliny, które ze względu na swoje magiczne oraz parzące i kłujące właściwości stanowiły skuteczną zaporę dla wszelkiego zła. Na drzwiach stajni kreślono też krzyż święcona kredą. W dniu św. Łucji należało też poświęcić ukradkiem na porannej mszy czosnek i posmarować nim drzwi stajni, by do wnętrza nie weszła czarownica. Czary działały tak długo, jak długo użyte do nich przedmioty pozostawały w obrębie zagrody. Wyjątkowo perfidni czarownicy wywiercali w tym celu w progu domu lub stajni otwór, a następnie zatykali go kołeczkiem i zasmarowywali to miejsce gliną, aby nikt nie zauważył schowka. Gdy podrzuconych czarów nie udało się odnaleźć, jedyną radą było zmuszenie winnego, aby sam je usunął. Na Podtatrzu gospodarze wbijali w tym celu w próg domu lub budynku gospodarczego igły, gwoździe lub tym podobne ostre przedmioty, co sprawiało, że winny dostawał boleści i przybywał do gospodarstwa, aby zabrać podrzucone przez siebie czary. Gdy tego nie zrobił – umierał w cierpieniach. 
Na Podtatrzu wierzono, że parające się czarami niewiasty, przynajmniej raz w roku spotykają się na sabatach, w których uczestniczą także czarty. Ulubioną datą tych diabelskich wieców była noc na Świętą Łucję (13 na 14 grudnia), a niekiedy także noc świętojańska (23 na 24 czerwca), Zaduszki (1 na 2 listopada), a nawet noc wigilijna (24 na 25 grudnia) i noc z Wielkiego Piątku na Wielką Sobotę (data ruchoma). Podtatrzańskie sabaty na Łucję odbywały się przede wszystkim na Babiej Górze, od wieków cieszącej się sławą góry magicznej i czarodziejskiej. W czasie sabatu czarownice aż do świtu ucztowały, tańczyły, omawiały sposoby czarowania, przechwalały się swoimi osiągnięciami. Czarownica ze swojej wyprawy na sabat musiała wrócić przed wschodem słońca. Od uroczystości świętej Łucji rozpoczynano trwające do Bożego Narodzenia przepowiadanie pogody, wróżby urodzaju i zamążpójścia.
Jacek Ptak

środa, 5 grudnia 2012

Totalna magia.

"Spróbuj spojrzeć na doświadczenie, jakby WSZYSTKO było światłem. Wykrocz poza formę, poza ograniczenia oka, poza dualność zmysłów i obiektów postrzegania zmysłowego. Doświadczenie jest strumieniem światła i świadomości. To jest wszystkim i zawiera wszystko. Zamiast widzieć formę- ujrzyj światło. Zamiast słyszeć słowa- ujrzyj światło. Zamiast smakować obiad- ujrzyj światło. Wszystko jest światlem i można je "zobaczyć" każdym zmysłem. Wznieś się ponad dzielenie doświadczenia na różne obszary postrzegania zewnętrznego, na "ja" i "nie- ja". Doświadczenie jest jednością."
T.W.Rinpocze "Leczenie formą, energią i światłem".