sobota, 29 lipca 2017

Szukaj, szukaj...

Może w tę niedzielę wreszcie się ośmielę.
Powiem, że odchodzę - już mi nie po drodze.
Ciągle o tym myślę, chyba listem wyślę,
albo jutro powiem - świat się wreszcie dowie.
Ja, niewierna suka, swego stada szukam.
Bóg mi to wybaczy, Kościół nic nie znaczy.
Tra la la la la la, la la la la la, la la la la la...
Jak tu żyć z innymi, bez granic wiernymi?
Zatracają siebie, marząc wciąż o niebie
Co Oni powiedzą? Przecież lepiej wiedzą.
Oni wciąż kochają, całych się oddają
Ty, niewierna suka, swego stada szukaj.
Kościół nam wybaczy, Bóg tu nic nie znaczy.
Tra la la la la la, la la la la la, la la la la la...
La la la la la la la la la la la la la la la la la
La la la la la la la la la la la la la la la la la
Ja, niewierna suka, swego stada szukam
Tra la la la la la, la la la la la, la la la la la...
Oto ja, suka zła. Trala la la la.